14.03.2014

O OREW-ie i o dobrych ludziach na naszej drodze

Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy w Ochotnicy Dolnej. To tu Anetka uczęszczała na terapię Wczesnego Wspomagania Rozwoju Dziecka a od 6-go roku życia realizuje w tej placówce obowiązek szkolny. Gdy jej stan fizyczny i psychiczny był na tyle dobry, by mogła dojeżdżać do Ochotnicy, to brała udział w zajęciach tam na miejscu. Hipoterapia, Sala Doświadczania Świata, dogoterapia, codzienna rehabilitacja i zajęcia z logopedą oraz pedagogiem, to wszystko Anetka miała zapewnione w OREW-ie. Bardzo lubiła zajęcia ze swoimi" ciociami" i lubi je do tej pory, choć od jakiegoś czasu, ze względu na postęp choroby, zajęcia odbywają się w trybie indywidualnym w domu. Piszę o tym dlatego, iż ostatnio często  myślałam sobie, jak wielkie szczęście mamy, że na swojej trudnej drodze spotykamy ludzi tak wspaniałomyślnych, dobrych i ciepłych. Bo jakże inaczej myśleć o  Pani  mgr. Joannie Sokołowskiej, Dyrektor OREW-u w Ochotnicy. To kobieta która każdemu choremu dziecku nieba by przychyliła. Rodziców traktuje z należnym szacunkiem i życzliwością. A nasze wspaniałe " ciocie", które od początku naszej współpracy tak cudownie, z pełnym oddaniem prowadzą zajęcia z Anetką. Nasza kochana Jola , Ania , Marta , Gosia , Teresa , Anetka , Irenka , Jola  i wiele innych osób a wszystkich przecież nie sposób wymienić.  Nigdy nie było i nie ma miedzy nami żadnych nieporozumień, a to dlatego że swoja pracę wykonują z pasją i poświęceniem. Jak ważna jest rehabilitacja dla Anetki chyba nie muszę nikomu mówić. Uwierzcie mi, nasze "ciocie od rehabilitacji ",  nigdy nie zmarnowały ani chwili z czasu jaki mają dla Anetki.To dzięki ćwiczeniom i  masażom Anetka nie ma większych przykurczy co jest niezmiernie ważne. Zajęcia z pedagogiem to czysta przyjemność. Tzw. Poranny Krąg, zabawa fakturami, piosenki, zapachy, to tylko niewielka część terapii jaka jest z Anetką prowadzona. Czas wykorzystany do maximum, ani minutka nie zmarnowana, wszystko to dla Anusi :) Niektórym może się wydawać że skoro Anetka nie widzi, kontakt z nią jest ograniczony to  takie zajęcia są bezcelowe. Nic bardziej mylnego, te dzieciaki czują i wiedzą co się wokół nich dzieje, więcej niż nam się zdaje.One potrzebują by dostarczać im jak najwięcej bodźców które pobudzą ich mózg do działania. Wiem, że w przypadku Anetki nie da się  wypracować jakichś widocznych rezultatów. Ale to nie oznacza że nie warto robić nic, wręcz przeciwnie, trzeba robić jak najwięcej. Bardzo ubolewam że podobnych Ośrodków jak w Ochotnicy jest tak mało. W całej Limanowej i okolicach nie ma takiej placówki, a przecież wszędzie są dzieciaki które potrzebują różnego rodzaju terapii. Rodzice nie są im w stanie zapewnić tego w domu, do tego potrzeba przecież odpowiednio wyszkolonych specjalistów, mnóstwo sprzętu specjalistycznego, profesjonalnie wyposażonych pomieszczeń.
Być może kiedyś ktoś pomyśli o tym, by coś takiego powstało w okolicach Limanowej, ale na razie chyba się na to nie zanosi.A szkoda, wielka szkoda.Taki Ośrodek to przede wszystkim szansa by chore dzieci ujrzały inny świat, nie tylko swoje cztery ściany, na które niejednokrotnie są skazane. I to nie jest wina rodziców, bo gdzież oni mają pójść?Jak widać na przykładzie OREW-u w Ochotnicy, dzieci jeżdżą na basen, na narty, na ściankę wspinaczkową i mają wiele innych atrakcji. Dlaczego nie dać takiej szansy innym dzieciakom? Chory nie znaczy przecież gorszy, zdrowe dzieci mają basen, lodowisko i inne atrakcje, i bardzo dobrze, ale niech ktoś w końcu pomyśli że są też dzieci które poza swoimi domami potrzebują miejsca w którym czują się akceptowane , kochane, gdzie czuły by się bezpieczne , miejsca gdzie cała uwaga skupia się właśnie na nich. A przecież rodzice też potrzebują chwili wytchnienia, chwilki dla siebie, jest przecież tyle załatwień, spraw urzędowych,to wszystko trzeba pozałatwiać.
Wszystkich, którzy są zainteresowani działalnością OREW-u w Ochotnicy Dolnej, zapraszam na stronę internetową: OREW












Brak komentarzy :

Prześlij komentarz