20.01.2013
Przeszczep komórek macierzystych.
Ponieważ wczoraj otrzymałam telefon od mamy dziewczynki chorej na mózgowe porażenie dziecięce, z prośba o informacje na temat komórek macierzystych, dlatego postanowiłam dokładnie opisać jak ten proceder wygląda. Zarówno pierwszy jak i drugi przeszczep odbył się a Ukrainie, dokładnie w Kijowskiej klinice.Najpierw skontaktowaliśmy się mailowo z tamtejszymi lekarzami, przedstawiając sytuację Anetki, jej stan psychiczny i fizyczny. W mailu zwrotnym poproszono nas o przesłanie wszelkiej dokumentacji medycznej co też zrobiliśmy. Po kilku dniach nadeszła odpowiedź że Anetka kwalifikuje się do terapii i możemy wybrać sobie dogodny dla nas termin przylotu na Ukrainę. Oczywiście temat mieszkania i wyżywienia pozostawał w naszej kwestii, gdyż klinika nie zapewnia tego. Nieopodal kliniki jest hotel ale ceny za dobę pobytu są kosmiczne. Ponieważ kilka tygodni wcześniej odwiedziłam Piotrka Żelaka z Żegociny, chorego na zanik mięśni, który na Ukrainie został poddany przeszczepom komórek macierzystych już kilkakrotnie, więc wiedziałam że jest możliwość zamieszkania u Pani Marii u której również On mieszkał podczas pobytu w Kijowie. Tę sprawę udało się załatwić pozytywnie, wiec kwestię mieszkanie mieliśmy za sobą. Nadszedł czas na bilety lotnicze, i tu pomogła nam Pani Grażyna Lewicka ze Stowarzyszenia Chorych na Zanik Mięśni. Ponieważ mieszka w Katowicach a jej syn pracuje na lotnisku Pyrzowice, więc z biletami nie było problemu. Wylecieliśmy na Ukrainę 19 grudnia 2010 roku. Po przylocie ,z lotniska odebrali nas kierowcy, którzy na co dzień pracują w klinice, zresztą codziennie przez trzy dni przyjeżdżali po nas pod mieszkanie a po skończonej kuracji odwieźli na lotnisko pomagając z bagażami. Następny dzień był bardzo nerwowy,przyjazd do kliniki, okropne pierwsze wrażenie tego miejsca. Sam oddział na którym Anetka przebywała był bardzo schludny i czysty a personel uprzejmy. Anetka była długo i dokładnie badana przez pediatrów oraz neurologów a my musieliśmy dokładnie opowiedzieć historię choroby, odpowiadać na mnóstwo pytań. Po zakończonych badaniach, personel wyszedł by po ok 1,5 godzinie przekazać nam wiadomość że za kilkadziesiąt minut Anetka będzie miała wszczepione komórki macierzyste. To była bardzo emocjonująca chwila a świadomość pochodzenia komórek nie ułatwiał nam sprawy. Cały proceder wyglądał następująco: lekarz obecny na sali zawartość jednej wstrzyknął Anetce przez wenflon wprost do żyły. Komórki znajdujące się w drugiej strzykawce wstrzyknął zaś w powłoki brzuszne Anusi, co było bolesnym zabiegiem niestety ale trwało to naprawdę chwilkę. Za ok godzinę mogliśmy już jechać na mieszkanie. Proceder powtórzył się następnego dnia. Anetka została wypisana 21 grudnia 2010 roku, z zaleceniami ponownego poddania się terapii za ok 6-10 miesięcy. Tak też się stało i w czerwcu 2011 roku byliśmy z powrotem w Kijowie. Wszystko wyglądało dokładnie tak jak pierwszym razem, za wyjątkiem mieszkania, którego tym razem udzieliła nam Pani Amelia. Po raz trzeci już nie polecieliśmy gdyż prawdę mówiąc nie zauważyliśmy u Anetki poprawy jej stanu zdrowia a nawet cienia zahamowania postępu choroby. Muszę tutaj jeszcze napisać o kosztach. Sam przeszczep komórek to koszt 5 000,00 euro( pięć tysięcy euro), do tego trzeba doliczyć bilety lotnicze, mieszkanie, wyżywienie i inne wydatki z tym związane. Być może wielu z Was pomyśli po co to wszystko, po co tyle zachodu, pieniędzy ...My musieliśmy jednak spróbować pomóc naszej córce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz